Post Image
Całej ekipie Locondo, łącznie ze mną, całkiem mocno brakowało melanżowego nagrywania – jak tylko wróciłem do Wrocławia, uderzyliśmy ze zdwojoną mocą.

Lot powrotny z USA miałem dokładnie 19 września 2007 roku, a już pięć dni później razem z Locondo ogarnialiśmy reaktywację 375 we Wrocławiu – pierwszy oficjalny melanż po powrocie.

Oczywiście pierwsza nagrywka była w temacie – numer reaktywacyjny „Wracamy” przewinęliśmy pod instrumental The Lox – Recognize. Kawałek doczekał się nawet teledysku, który swoją premierę miał prawie rok później, kiedy już na dobre wróciłem do Jeleniej Góry, a w całości składał się z retrospekcyjnych nagrań z różnych melanży i okazji na przestrzeni sześciu lat w czasie których mieszkałem we Wrocławiu (ale póki co nie wyprzedzajmy faktów, napiszę o tym przy następnej okazji). „Wracamy” to też pierwszy numer Locondo Crew, który nagrywaliśmy już na nowym, przywiezionym z USA mikrofonie Groove Tubes GT55, podłączonym pod mikser Behringera. Różnica w jakości była olbrzymia, a mój dynamiczny Shure mógł w końcu pójść w odstawkę (a raczej na Allegro).

„Pięć miesięcy trwała ta przerwa / ten sam skład, tak, ta sama werwa
to samo miejsce to samo miasto / ten sam pokój i choć jest tu ciasno
masz to podane tu na tacy bardzo jasno / pasja, hip hop, bit, sąsiedzi dziś nie zasną
375 i Majk ze swoim składem / razem tu jesteśmy razem zawsze damy radę
razem swoją własą przyszłość wygramy / w jedności siła – Locondo wracamy!” – Majk (Locondo Crew – Wracamy)

Tak jak wspomniałem, wszystkim przerwa od nagrywek i zajawkowych akcji zrobiła chyba dobrze, bo każdy miał straszne ciśnienie i już kilka dni po melanżu powitalnym zorganizowaliśmy kolejną ustawkę na Zielińskiego. Tym razem padł pomysł, żeby nagrać zajawkowy trailer klipu do kolejnego spontanicznego numeru Locondo Sponto. Niestety melanż nas poniósł i z tamtego wieczoru ostał się piećdziesięcio-pięcio sekundowy trailer, który tak naprawdę bardziej wygląda jak „behind the scenes” – zaczęło się i skończyło na pierwszej zwrotce Kuca. Scenariusz i reżyseria przerosła chłopaków, bo każdy miał więcej w bani i większą bekę, niż byliśmy w stanie ogarnąć tamtego wieczora. Na pamiątkę został nam wspomniany materiał i żart kontekstowy o „trailerze klipu, który nigdy nie powstał”.

Takich akcji było oczywiście więcej i niedługo potem mieliśmy się wszyscy przekonać, że stać nas na jeszcze większe zryte akcje – chociażby przy okazji kręcenia alkoholowego klipu w konwencji „One Shot”, gdzie tak naprawdę nikt (oprócz Majka) nie znał tekstu. Ale o tym następnym razem.

Pomijając jednak Locondo Crew, po powrocie z USA wziąłem się za nagrywanie nowych, solowych numerów z których później część trafiła na projekt FRK – 0708EP. W internet puściłem też kilka luźnych tracków, m.in. „Wracam Do Pokoju” na bicie k0bry, dograłem parę featów i nawiązałem trochę nowych internetowych znajomości z ludźmi z którymi do dziś jestem w kontakcie (tak jak pisałem wcześniej, to był czas kiedy wszycy na potęgę ogarniali numery i kolaboracje właśnie za posrednictwem internetu).

Podsumowując, wyjazd do USA sam w sobie był niezapomniany, ale równie fajny był powrót, wszystkie powitalne melanże i przede wszystkim zapał i ochota do nagrywania, których po ponad czterech miesiącach przerwy miałem niewyczerpane pokłady.

P.S. Na samym dole strony dwa kadry z trailera, jakość jak widać: z dupy, całość kręcona tosterem.

blog 10 375 reaktywacja 02 - 375 Reaktywacja
blog 10 375 reaktywacja 03 - 375 Reaktywacja
blog 10 375 reaktywacja 04 - 375 Reaktywacja
Podziel się