Post Image
Dwa miesiące po melanżowym weekendzie w czasie którego powstało W.J.W. Mixtape, Locondo wróciło do 375 z zamiarem nagrania kontynuacji Spontan Mixtape z 2008 roku.

Wszyscy tak bardzo byli zajarani tym, jak udało nam się ogarnąć nagrywki w 375 Jelenia Góra i jak fajnie to wyszło ostatnim razem, że nie trzeba było długo czekać na kolejną ustawkę. Kolejny weekend – tym razem 9 kwietnia 2010 roku – był początkiem zgrywania materiału na nową płytę. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze jak długo to potrwa i jak nam to wyjdzie w praktyce, ale każdy miał sporo zapału. Planu większego nie było, miało to wyglądać podobnie jak w przypadku wspomnianego „Spontan Mixtape”, tzn. kolejne numery miały powstawać przy okazji kolejnych ustawek, a po uzbieraniu się kilkunastu kawałków, wszystkie miały zostać spięte w jeden materiał. Tym razem jednak konwencja twórcza znacząco się zmieniła: doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu po raz enty zgrywać tracków z tekstami pisanymi na kolanie. To było fajne i to miało swój urok, ale każdy chciał spróbować czegoś next level.

Już na etapie planowania wypadu do 375 okazało się jednak, że organizacyjnie będzie nam nieporównywalnie trudniej ogarniać takie akcje. Nie dało rady połączyć tego w cały weekend, ostatecznie więc zdecydowaliśmy, że chłopaki przyjadą z Wrocka w piątek wczesnym wieczorem, żeby w nocy wrócić z powrotem i w sobotę rano być normalnie na chacie. Znak czasu… znaczy się wieku i tego na jakim etapie większość z nas się znajdowała (dzieci, rodzina, praca, dom itp.). W praktyce okazało się, że i tak było pod górkę – w drodze do Jelonki gdzieś przed Strzegomiem ekipa zaliczyła mandat za przekroczenie prędkości i jeszcze coś tam, coś tam, nie pamiętam, ale śmieszna akcja z tego była – ja w każdym bądź razie siedząc i czekając na nich w 375 na spontanie napisałem i zgrałem okazyjną szesnastkę ku pamięci .

To dla wszystkich moich ziomów którzy furą się bujają / jeszcze przy okazji jeden wielki chuj w dupę pałom
pytasz o co chodzi, no to skumaj tę historię / mam trzech typów, oni jadą właśnie do mnie
byli chyba gdzieś w połowie kiedy słyszą „łoł łoł” / z tyłu świeci na niebiesko, myślą: „Oh no!”
nawet weź mnie nie wkurwiaj, znowu jakieś schody / po co komu psy, które gonią samochody
ej, mnie nie pytaj czego chcą od moich ludzi / którzy walą do Jelonki na legalu tu dziś
nie rozumiem tego prawa, kto tu jest zabity / jedyne co zrobili to zajebali bity – FRK (FRK – „HWDP”)

blog 23 ludzie szy 01 01 - Ludzie Szy... 01
blog 23 ludzie szy 01 02 - Ludzie Szy... 01

Ostatecznie tamtego wieczoru udało się ogarnąć dwa numery – „Daj Mic’a Jeden” (i naprawdę dziś już nie pamiętam genezy tytułu, pewnie jakiś kontekstowy żart, jak to zazwyczaj było w przypadku nazw kawałków Locondo) i „Lokalny Patriotyzm”. Na instrumentalach Game – We Ain’t (feat. Eminem) i PSH – Praha zwrotki położyliśmy w składzie FRK, Loczek, Majk i Kwas. Po tych pierwszych trackach dosyć mocno słychać jeszcze naleciałości wrocławskich melanży i pisania na kolanie – są bardzo surowe, proste tekstowo i ubogie w patenty, aczkolwiek na etapie mixu dorzuciłem tam trochę fajnych wstawek i outtake’ów ze studia, co było dosyć świeże, jeśli chodzi o nagrywki Locondo i jak się później miało okazać, zrobiło fajny klimat na całym albumie.

Cztery godziny za kółkiem i dwie nagrywania / dziś bez alkoholu to brak kaca z rana
szluga smak, okrojony skład: Kuca brak / tłusty po nagrywce pozostał nasz ślad – Loczek (Locondo – „Daj Mic’a Jeden”)

Ogólnie reasumując start był raczej wolny, ale potem całość miała nabrać tempa i jakości, o czym w następnym wpisie.

blog 23 ludzie szy 01 03 - Ludzie Szy... 01
blog 23 ludzie szy 01 04 - Ludzie Szy... 01
blog 23 ludzie szy 01 05 - Ludzie Szy... 01
Podziel się
Otagowane jako